![]() |
| Źródło: http://amostwantedmanmovie.com/theatrical/gallery.html |
Często mówiąc o Johnie Le Carré czy to w kontekście nowej powieści czy nowego filmu zainspirowanego jego twórczością, przypomina się jak trudny był okres przejściowy dla tego pisarza, jak niewygodnie było mu się odnaleźć w nowym świecie post-zimnowojennym. Podążmy tą utartą ścieżką i niech ta recenzja się od tego zacznie – tym łatwiej będzie zauważyć wagę filmowego (i książkowego też) dzieła, śledząc ewolucję pisarską od mistrza powieści szpiegowskiej do analityka i krytyka współczesnego świata polityki.
Pozornie czarno-biały świat walki Bloku Wschodniego z Zachodem u brytyjskiego pisarza był polem niejednoznacznej rozgrywki służb specjalnych. Metody stosowane przez „zachodnie demokracje” (te niby dobre i cywilizowane) nie różniły się tak bardzo od sposobów drugiej strony. Specyfika działania służb specjalnych wymusza bowiem wybór metod najskuteczniejszych, a nie najmoralniejszych. W ten sposób spór staje się grą, w której każdy szuka sposobu na przechytrzenie przeciwnika, nie zawsze metodami fair play i co więcej nie dbając przy tym o los uwikłanych w grę mocarstw zwykłych ludzi. W jego powieściach polityczno-szpiegowskie starcie zmieniało się w walkę o zachowanie resztek uczciwości albo określając rzecz bardziej podniośle – w walkę o własną duszę (Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg). Smiley, wysoko postawiony oficer wywiadu, najsłynniejsza postać stworzona przez Le Carré, to zgaszony smutny człowieczek, introwertyczny, ale lojalny i wierny zasadom „ostatni sprawiedliwy”. Jest świadkiem upadku Imperium Brytyjskiego. Taki upadek podobny jest zawaleniu się wielkiej góry – fale rozchodzą się koncentrycznie od epicentrum nie pozostawiając żadnego obszaru nietkniętym. A tym bardziej tajnej służby. Koniec „zimnej wojny” to ostateczny cios; nie tylko zresztą dla służby brytyjskiej – porzuceni szpiedzy wszystkich krajów łączą się we wspólnym celu, który już nie jest tak szczytny jak kiedyś (może nigdy nie był?). Teraz bowiem chodzi tylko o podreperowanie własnego funduszu emerytalnego. Zaczęły powstawać współczesne mafie, które zagnieździły się nie tylko w krajach bloku wschodniego, lecz przeniknęły do krajów Zachodu, niekoniecznie zresztą tworząc bandyckie grupy rabujące banki i łupiące kupców na traktach, ale często skomplikowane organizacje finansowe piorące forsę na olbrzymią skalę (Single & Single).
Jednak,
jak w dobrze napisanej powieści nagle dochodzi do zwrotu akcji – 11
września 2001 roku. To kolejny upadek – dosłowny, bo tyczący się
oczywiście słynnych nowojorskich wież, ale i metaforyczny, bo
zniszczeniu jednocześnie ulega mit Ameryki jako nietykanego mocarstwa.
Dotychczasowy układ sił zostaje zachwiany przez pojawienie się kolejnego
gracza jakim jest Al-Kaida (i w ogóle terroryzm), czego następstwem
była interwencja USA w Afganistanie, później w Iraku, i ostatecznie
rozszerzenie amerykańskiej strefy wpływów. Do tej już skomplikowanej układanki Le Carré dodaje jeszcze jeden element – wielkie korporacje. To w tym kierunku przesuwa się zainteresowanie pisarza na początku XXI wieku, być może odzwierciedlające rzeczywisty ruch sił w polityce globalnej. Świat – bo już nie mówimy tu o wymiarze krajowym czy choćby europejskim – rządzony jest przez splecione w miłosnym uścisku państwo i ponadnarodowe konsorcja; tak, dochodzi czasem do kłótni małżeńskiej między nimi (a raczej do kłótni na tle podziału łupów), ale zasadniczo współpraca układa się dobrze (Wierny ogrodnik, Pieśń misji).
Angielski pisarz jakby nie do końca dobrze się czuł w dotychczasowej roli krytyka społecznego i współczesnego systemu ekonomiczno-politycznego – współczesne dzieła są mniej udane, mocno zahaczają o publicystykę, tracąc ten wymiar egzystencjalny i polityczny dawnych powieści. Łatwa analogia się nasuwa: pisarz był zagubiony tak samo jak niegdysiejsi oficerowie wywiadu, agenci i ci wszyscy których – nie zawsze trafnie – określa się mianem szpiega. Jakkolwiek więc cynicznie może to zabrzmieć w tym kontekście, rozkwit terroryzmu stał się dla Le Carré szansą powrotu do dawnych tematów: rozgrywki wywiadów i podstawowego pytania współczesnej polityki o prymat wartości – ważniejsze bezpieczeństwo czy wolność?
Angielski pisarz jakby nie do końca dobrze się czuł w dotychczasowej roli krytyka społecznego i współczesnego systemu ekonomiczno-politycznego – współczesne dzieła są mniej udane, mocno zahaczają o publicystykę, tracąc ten wymiar egzystencjalny i polityczny dawnych powieści. Łatwa analogia się nasuwa: pisarz był zagubiony tak samo jak niegdysiejsi oficerowie wywiadu, agenci i ci wszyscy których – nie zawsze trafnie – określa się mianem szpiega. Jakkolwiek więc cynicznie może to zabrzmieć w tym kontekście, rozkwit terroryzmu stał się dla Le Carré szansą powrotu do dawnych tematów: rozgrywki wywiadów i podstawowego pytania współczesnej polityki o prymat wartości – ważniejsze bezpieczeństwo czy wolność?
Bardzo poszukiwany człowiek jest oskarżeniem Le Carré wymierzonym w Amerykę nie słabszym niż jego artykuły i wypowiedzi do prasy (np. tu), ale nie jest pamfletem. Anton Corbijn, poddaje się literaturze i przenosi ją w sposób niemal bezstratny na ekran – utożsamienie pisarza z twórcą tego filmu nie jest pozbawione sensu, a pokora jaką wykazał się Corbijn wobec materii literackiej powinna być wskazówką dla niektórych, popularnych hollywoodzkich reżyserów (tak, chodzi o Petera Jacksona, jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości). Holender wydobył istotę rzeczy z
literackiego pierwowzoru, nie gubiąc przy tym subtelności. Gdy widzimy bezpardonowe działanie służby specjalnej, dowiadujemy się także o hipokryzji organizacji charytatywnych i ich fasadowym charakterze. Są służby lepsze i są gorsze, można szkodzić mniej (w co trzeba włożyć więcej wysiłku i finezji) lub bardziej (mało wysiłku, brak finezji). Wplątani w intrygę zwykli ludzie postawieni przed dylematem etycznym wcale nie okazują się być rygorystami moralnymi – pozostają pionkami, których nie szanujemy (bo dają się prowadzić na wywiadowczej smyczy) i nie lubimy (bo nie są dzielni i pełni cnoty). Philip Seymour Hoffman w swojej ostatniej roli, wyglądający na człowieka chorego i zmęczonego – nie wiemy ile z tego należy przypisać wymaganiom odtwarzanej roli, a ile jest rzeczywistością – to najmocniejszy punkt programu. Grany przez niego oficer sekretnej służby snuje powoli nić intrygi, choć ma mało czasu – jednak zawsze go starczy na odpalenie kolejnego papierosa; jest metodyczny, działa w myśl zasady „spiesz się powoli”. I gdy sukces wydaje się być w zasięgu ręki, wtedy na gotowe przychodzi sojusznik zza „wielkiej wody” niwecząc długotrwałe przygotowania.
Bardzo poszukiwany człowiek nie jest zaskakujący – oczywiste jest, że ta historia dobrze się skończyć nie może, ale to rozkład akcentów decyduje o końcowej wymowie. W krytyce działań USA nie zgubił się ani główny winowajca (terroryzm), ani przewiny popełniane przez tych maluczkich, dla których naiwność, ani tym bardziej chciwość nie mogą być usprawiedliwieniem.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz