piątek, 29 marca 2013

Dzieciństwo Iwana, reż. Andriej Tarkowski (Iwanowo Dietstwo,1962)

Kadr z filmu
Tarkowski to jeden z tych reżyserów – czy w ogóle artystów – którzy debiutują dziełem pełnym i dojrzałym. W pewnym sensie można nawet uznać, że nigdy nie stworzył on lepszego filmu. Zapewne kolejne były „większe” tzn. o bardziej epickim rozmachu (Andriej Rublow) czy operujące efektowniejszymi obrazami (Solaris, Stalker). Jednak rosyjski reżyser od początku pozostając w kręgu tych samych tematów i problemów, starał się wyszukać jak najlepszą dla nich formę. Dlatego w Dzieciństwie Iwana, pierwszym pełnometrażowym filmie, odnajdziemy wszystkie jego ulubione motywy (symbolika chrześcijańska, woda, ogień, dzieciństwo etc.), i to w postaci już ukształtowanej – Tarkowski od razu jawi się, więc jako artysta dojrzały, tj. nie tylko mający świadomość stosowanych środków wyrazu, ale przede wszystkim z łatwością je kontrolujący (wystarczy zwrócić uwagę na sposób komponowania ujęć).

Dzieciństwo Iwana to film opowiadający o losach kilkunastoletniego chłopca, w czasie II wojny światowej działającego jako zwiadowca-partyzant, odważnie zapuszczającego się na niemieckie pozycje. Już w tym wczesnym filmie reżyser zdradza tendencję do odchodzenia od linearnej narracji. Nie tylko chodzi tu przemieszanie scen realistycznych ze scenami snów i wspomnień, lecz także o konstruowanie fabuły nie wokół jednej przewodniej linii fabularnej, ale wokół kilku – oczywiście jakoś łączących się – scen. Stąd nie od razu, lecz w kolejnych odsłonach dowiadujemy się o tragicznych wydarzeniach z przeszłości Iwana i jego utraconej młodości – pojawia się zaskakujący paradoks: oto dziecko w nostalgicznych wspomnieniach powracające do własnego dzieciństwa. Bo Iwan, mimo swego wieku, jest już dorosły. Znakomicie zagrany przez Nikołaja Burlajewa tylko z rzadka pozwala sobie na uśmiech czy wybuch dziecięcej radości, niemal zawsze pozostając nachmurzonym, szukającym odwetu na wrogach małym żołnierzem, i nie dającym się podporządkować dorosłym oficerom, którzy wciąż widzą w nim zwykłego chłopca.

To film wojenny, ale bez wojny. Czy może raczej z wojną zawsze gdzieś w tle, czającą się niczym groźna burza na horyzoncie. Akcja pokazana została z punktu widzenia Armii Czerwonej; Niemców nie ma tu prawie w ogóle. Nie ma tu też efektownych potyczek i bitew. Jesteśmy ciągle tuż przed lub tuż po, obserwując wyłącznie skutki wojennej katastrofy. Tarkowski w późniejszych dziełach często nawiązywał do fantastyki czy to adaptując literaturę (np. Stansława Lema Solaris) czy mniej otwarcie, jak np. w Ofiarowaniu, umieszczając akcję filmu w perspektywie zbliżającej się zgłady nuklearnej. I tu choć wprost fantastyki żadnej nie uświadczymy, oglądając mamy poczucie, jakbyśmy wkroczyli w środek przewalającej się przez świat apokalipsy, całkiem jak z filmów science-fiction: wiecznie zachmurzone niebo rozświetlane tylko wystrzeliwanymi regularnie racami, oszaleli ludzie snujący się samotnie w ruinach wiosek, ciasnota bunkrów i okopów, trupy wisielców, których nikt nie zdejmuje z gałęzi, wbity jak krzyż w ziemię myśliwiec.

Tarkowski rzeczywiście obficie stosuje symbolikę chrześcijańską, czasem nie pozwalając widzowi samemu „pobawić się” w odczytywanie wzorów (od względnie subtelnych gwoździ, po oczywiste długie ujęcie krzyża prześwietlanego przez słoneczne światło). Pojawiają się też inne symbole mniej jasne (ogień i dzwon, czyli światło i dźwięk – kino) czy w końcu będąca głównym motywem i najbardziej wieloznaczna woda: deszcz we wspomnieniach chłopca, rzeka odgraniczająca od wroga czy kapiący kran. Nie dajmy się zwieść jednak pułapce „symbolizmu”. Nie kryjąca się tu treść – człowiek to część przyrody, więc pozostanie zależny od kaprysów i rytmów (praw) natury i nawet wojna o apokaliptycznych rozmiarach nie pozwoli mu się tego porządku wyrwać – stanowi o istocie rzeczy, ale sposób użycia tychże symboli. W związku z filmami Tarkowskiego często mówi się o charakteryzującym je liryzmie. Nie chodzi jednak o piękno i precyzyjne, malarskie wręcz zaplanowanie poszczególnych ujęć (tu, np. ujęcie łódki na bagnistej rzece), a przynajmniej nie tylko. To właśnie owe stałe symbole i motywy odpowiadają za poetyckość, bo służą za elementy rytmiczne, tak jak stała fraza powracająca w wierszu. Czy może inaczej: są jak fragmenty figury geometrycznej, które dopiero w złożeniu dają całość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz