![]() |
| Kadr z filmu |
Debiut pełnometrażowy Jake’a Schreiera Robot & Frank, sytuujący się z pewnością
w kategorii tych „niewielkich, ale pomysłowych”, jest bez wątpienia filmem udanym.
Mimo obecności gwiazd (dawno nie widziana Liv Tyler, a także Susan Sarandon)
zachowuje on swój kameralny charakter eksplorując tematykę relacji człowieka i sztucznej inteligencji, utrzymując się jednocześnie w
rozrywkowej konwencji kryminału o dramatyczno-komediowym zabarwieniu.
Akcja filmu umieszczona została gdzieś
w nieodległej przyszłości, kiedy to sztuczna inteligencja jest już na tyle
rozwinięta, by mogła z powodzeniem być implementowana do maszyn – robotów w miarę
udanie symulujących ludzkie zachowanie. Poza tym nie wiele widać różnic między
dzisiejszymi czasami a tą filmową przyszłością, prócz delikatnie zaznaczonych elementów dotyczących designu samochodów, mieszkań itp. Nawet roboty – zresztą wyglądające jakby wyszły
spod ręki, któregoś z projektantów Apple’a (w istocie wzorowane na robocie Hondy) – nie są jeszcze czymś szczególnie
popularnym, wywołując wśród ludzi niepokój maskowany niechęcią i lekką pogardą. Służą one jako pomoc domowa i opieka np. osób starszych. I właśnie to
jeden z przewodnich wątków filmu.
Frank (świetny Frank Langella, pamiętany za rolę Nixona z filmu Frost/Nixon) mający kłopoty
z pamięcią, żyjący samotnie w prowincjonalnym miasteczku, to starszy mężczyzna i,
jak się później dowiadujemy, były przestępca. Dzieci zajęte swoim życiem z rzadka go odwiedzają.
Jego syn Hunter (James Marsden) pozostawia ojca pod opieką robota. Ten początkowo
sceptyczny, zaprzyjaźnia się z maszyną i jednocześnie odnawia swoją dawną „pasję”,
wracając do zawodu włamywacza.
Film oscyluje między lekką komedią w typie buddy films (gderliwy nauczyciel-mistrz plus zachowujący zawsze zimny obiektywizm pomocnik-uczeń) a
dramatem – powrót do dawnego życia pomaga Frankowi w utrzymaniu zdrowia, hamując
postępy starczej demencji, ale oczywiście nie może się to skończyć dobrze – w
końcu kradzież nie popłaca. W quasi-tragicznym finale, ale od początku wyczekiwanym (przywodzącym
na myśl, tę poruszającą scenę odłączania superkomputera HAL-a z Odysei kosmicznej Kubricka), Frank zmuszony jest
skasować – o ironio! – pamięć swego przyjaciela, tracąc przy tym jakby część swojej tożsamości.
Robot
& Frank subtelnie
nawiązuje do klasyki SF, pozostając jednak filmem dość oryginalnym, w klasycznej
narracji opowiadającym nie tylko łotrzykowską bajkę z morałem, ale starającym się
pokazać pewne skutki wprowadzenia w użycie wysoko rozwiniętej SI – od pewnego poziomu, kwestie z nią związane przestają być wyłącznie techniczną domeną informatyki, a stają się w równym stopniu zagadnieniami moralnymi.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz